Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Typowe podejście serwisu.

Serio? No co Ty nie powiesz...

Więc typowym podejściem producenta jest produkcja skrzyń z luzami międzyzębnymi tylko po to, żeby wkurzać ludzi.

Te same skrzynie ma Astra J, Meriva B, Chevy Trax, Orlando, Cruze i jeszcze by się coś znalazło.

W KAŻDYM z nich słychać kasowanie luzu międzyzębnego skrzyni przy puszczaniu sprzęgła i jest to normalne zjawisko. Nawet w nowym aucie. Mniej lub bardziej ale to słychać.

Jak taki cwany jesteś, to każ zdemontować skrzynię i wysłać do producenta. Zdziwisz się, jak dostaniesz rachunek za ubieganie się o naprawę sprawnego podzespołu.

Weź poczytaj troszkę biuletynów serwisowych GM. Gwarantuję, że znajdziesz informacje, które rozwieją wątpliwości.

Z tymi luzami skrzyni to tak samo, jakby czepiać się, że nowa Mokka pali 0.5l oleju na 1000km. Starczy poczytać i się dowiaduje, że norma zużycia oleju silnikowego np. dla 1.4T wynosi 0.6l na 1000km.

Wszyscy są tacy mądrzy i tacy roszczeniowi. Nikt nie zastanowi się, czy tak przypadkiem może ma być? Po co, skoro można wziąć udział w nagonce. W końcu każdy warsztat to samo zło - nic tylko klienta ojebać na kasie albo na gwarancji chcą.

Ręce opadają. Kupcie Mercedesa albo Bmw za 3x większą kwotę, to się obudzicie - w każdym przypadku jest tak samo niezależnie od marki. W ten sposób się dzisiaj produkuje samochody - niwelowanie kosztów produkcji, maksymalizacja zysku, celowanie w określoną trwałość (z reguły 4-5 lat i się sypie wszystko) po to, aby klient albo przyjechał kupić nowe, albo był regularnym bywalcem ASO.

Przypomnę tylko program Turbo Kamera, gdzie niespełna 3-letni Sprinter był zardzewiały jak szlag, właściciele kilkuletnich Outlanderów mający problem ze sprzęgłem okazali się niemotami nie umiejącymi jeździć, właścicielka SLS-a niespełna 2-letniego miałą 3 razy wymienianą skrzynię biegów automata i nadal się borykałą z problemem... I tak dalej.

Weźcie przejrzyjcie na oczy i uświadomcie sobie, że dobre auta przestali produkować na początku lat 90-tych. Teraz auta budują księgowi a nie inżynierowie.

A jak nadal nie dociera, to sprzedać padło i kupić inną markę, a potem na innym forum płakać, że nowe, a dzieje się to czy tamto.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 20
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

okolo 1000 a 2000 zalezy od zdeklarowanego przebiegu. Akros zgadzam sie z Toba ae podejscie bedzie Pan zadowolony jest malo ok. Wyobraź sobie ze budowlaniec buduje Ci blok kupujesz mieszkanie i blok wali sie po 5 latach i mówi Panie teraz tak sie robi. Bierz nowy kredyt na 200 000 i kupuj nowe. Ciekawy jestem jaka wtedy mialbys mine;) co akurat nie zmienia faktu ze skrzynia moze taka byc.

Edytowane przez Buzka23

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

zgadzam sie z Toba ae podejscie bedzie Pan zadowolony jest malo ok

To nie jest podejście "będziesz pan zadowolony".

Popatrzmy:

producent udziela gwarancji na sprawne działanie samochodu na okres 2 lat.

Skrzynia działa? Działa. Nie zgrzyta, nie haczy, biegi wchodzą jak należy, czyli generalnie podzespół jest sprawny.

Teoretycznie rzecz ujmując nie powinieneś odebrać nowego auta z salonu. Podnieś sobie auto na podnośniku i rób szybkie 1/16 czy 1/32 obrotu prawo-lewo na przednich kołach. Usłyszysz jak delikatnie stukają: przeguby zewnętrzne, wewnętrzne, różnicówka skrzyni i zębatki biegu. Tak ma KAŻDE auto.

Nie zgadzam się z taką argumentacją, że jak nowe to nie powinno być żadnych luzów - takie luzy muszą być. Skrzynia bez luzów międzyzębnych = wycie. Silnik bez luzów tłok-tuleja=zatarcie. I tak dalej.

Przypomnij sobie starsze auta, tam w nowym takie luzy były jeszcze większe, tylko z racji tego, że auto gorzej wyciszone, to po prostu tego nie było tak mocno słychać.

 

 

 

budowlaniec buduje Ci blok kupujesz mieszkanie i blok wali sie po 5 latach i mówi Panie teraz tak sie robi. Bierz nowy kredyt na 200 000 i kupuj nowe.

No niestety też się nie zgadzam. Argument do mnie nie trafia.

Tu działa całkiem inna zasada wynikająca zarówno z prawa budowlanego, sztywno określającego zasady budownictwa, jak i w sumie w głównej mierze z projektu. Czyli architekt bierze na klatę wszelkie błędy konstrukcyjne.

Dlaczego uważam, że nie można nazwać tego adekwatnym przykładem?

Ponieważ auta to produkcja masowa, a domy to produkcja indywidualna. Czyli według mnie każdy z tych domów jest inny pomimo takiego samego projektu - nie robią tego maszyny, każdy dom jest postawiony na innym gruncie i architekt MUSI dostosować go do warunków gruntowych, budowy dokonuje firma "Jasiu", "Stasiu" i "Konsorcjum Twoja chata" czyli wykonawstwo ma duże znaczenie.

W wypadku samochodów linia produkcyjna działająca jak kserokopiarka z powtarzalnością rzędu 99.9% i niestety czynnik ludzki ma tu znikomy procentowy udział w przeciwieństwie do budowy domu.

 

Pamiętajmy, że przepisy unijne nakładają obowiązek budowy auta z materiałów, które w o ile pamiętam 85% muszą być zdatne do recyclingu. Czyli siłą rzeczy ciężej o dobrą jakość. Kiedyś lakiery samochodowe zawierały ołów. który powodował, że auto miało twardą powłokę lakierniczą, odporną na zarysowania, lakier naście lat był błyszczący i świeży. Teraz wodorozcieńczalne gówna, które rysuje srająca na masce mucha... Wymyślili pogoń za ekologią - DPF, katalizatory, elektronika kontrolująca emisję spalin i nie wiadomo co. Kiedyś tego nie było. Przecież logiczne jest, że im coś prostsze i mniej skomplikowane, to i mniej awaryjne.

Jesteśmy zmuszani do kupowania tandetnego gówna z wielkoseryjnej produkcji, ponieważ takie są trendy, przepisy, koniunktury, a producent, który chciałby być lepszy od innych po prostu nie dostanie homologacji na swoje auto i nie będzie w stanie go sprzedawać. Dobrym przykładem wycięcia z naszego rynku jest firma TATA. Nie piszę tego w kontekście jakości (że niby lepsi mieli być) ale zwróćcie uwagę: nowe auta, w bardzo niskiej cenie, masowo zaczęły zalewać europę. Europejska produkcja zaczęła podupadać. Najprostszy ruch taktyczny to wycięcie tego chwasta - teraz nie ma żadnego przedstawicielstwa TATA... baaaaaaaaa nawet głupiego tłumika nie da się dostać NIGDZIE. Sąsiad ma 3-letnie takie padło i pierdzi mu, a on od pół roku szuka tłumika...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w CD

 

Typowe podejście serwisu.Jak będzie więcej zgłoszeń tego typu....hehehe.A gwarancja leci sobie.Skończy się i co dalej jak temat bedzie się nasilać?.Naprawa skrzyni albo sprzęgła nie należą do najtańszych.Dobrze by było jakbyś mógł nagrać ten stukot....można wtedy cos podumać na ten temat.Buzka23?...pytam z ciekawości.Wiesz ile kosztuje takie przedłużenie gwarancji?.

W CD przedłużenie u Opla na 5 lat gwarancji i 150kkm przebiegu kosztowało mnie 1799zł Ale uwaga można to zrobić najpóźniej do końca 8 miesiąca posiadania auta. Ja przedłużyłem głównie ze względu na fabryczne LPG. W Mokka będzie drożej... sporo tam wykluczeń jak to w gwarancji producenta. Może pojedź do innego serwisu Opla z tymi hałasami?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całym szcunkiem do Twojej osoby odpowiadam na Twój post ArKos.

 

Serwisowałem kilka aut zakupinych od nowości,których byłem użytkownkiem.Mercedes,Renault,Skoda,Opel.Nie wyssałem z palca swojej wypowiedzi.Wielokrotnie spotykałem się z delikatnie mówiąc ze zbywaniem potencjalnych klientów serwisu tematami....typu-stuka bo powinno stukać-tak powinno być itp. Cyt:"Więc typowym podejściem producenta jest produkcja skrzyń z luzami międzyzębnymi tylko po to, żeby wkurzać ludzi".Nie maiłem tego dosłownie na myśli.Stwierdzam fakty na swoim namacalnym przykładzie,gdzie po przejechaniu kilkunastu tysięcy kilometrów zaczął mi okropnie rzępolić łańcuch rozdządu w zakupionej w salonie Skodzie.Mówili mi,że tak ma być.Po roku okazało się,że moje przypuszczenia okazały się trafne.Skoda wypuściła serię z wadliwymi łańcuchami rozrządu....co objawiało się nadmienym hałasem pracy silnika na rozgrzanym silniku do tego stopnia,że mocno była wytarta obudowa rozrządu.Najwyraźniej twierdzi Pan,że w nowo zakupionym aucie nie ma prawa dziać się nic złego.....co jest absurdem.Właśnie użytkownicy nowo wypuszczonych modeli na podstawie ich użytkowania weryfikują jego bolaczki itp.Osobiście zdaję sobie doskonale sprawę z tego,że stosowane w nowych modelach aut sprawdzonych jednostek napędowych oraz skrzyń biegów mogą mieć dolegliwości powiązane ze zmianą kooperantów/dostawców,oraz dążeniem producentów do cięcia kosztów produkcji co ma ścisły związek z produktem finalny.Twoje słowa obrazują mi delikatnie jakieś powiązania z tematem

Z całym szacunkiem życzę miłego dnia oraz zimnego kapselka w tak gorące dni.

Edytowane przez Natan

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arkos zgadzam się z Toba, ale nie ze wszystkim. Auta są jakie są i trudno. Wpływ na to mamy znikomy. Mozemy wybrac ta lub inna marke, efekt moze byc podobny. Przykład z budownictwem przerysowany i niedoslowny. Chodzi o to, ze wydając 100 000 zl na auto, czyli 40% tyle co 50 m mieszkanie obawia sie tego wszystkiego co widzi Np. W turbo kamerze itd. Mialem tez sytuacje taka, ze jeden z serwisów opla mnie naciagnal na drobna naprawę, ktora nie byla wymagana koszt 200 zl. Mojego kolegę oszukali z instalacja gazowa i juz tam nie jeżdżę. W innym serwisie slyszalem ze ludzie faktycznie narzekają na nich. Nie dziw sie, ze użytkownik, klient ma obawy i woli 2 razy jeździć. Później zawsze moze sie powołać ze byl z tym problemem. Malo kto sie zna na mechanice, ja bardzo slabo i nie dyskutuje czy tak ma byc ze skrzynia czy nie. Pewnie masz racje, ale nie denerwuj sie ze ktos ma wątpliwości. Tez życzę zimnego piwka;)

Edytowane przez Buzka23

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydając 100 000 zl na auto, czyli 40% tyle co 50 m mieszkanie obawia sie tego wszystkiego co widzi

Powiem Ci więcej... Kupisz furę za ponad 200.000 i robią Cię w ciula udając, że nie ma problemu. Nawiązuję tu do sławetnych sypiących się napędów 4x4 w Insigni. OPC? Nigdy w życiu.

Tu więcej na temat... my jako mechanicy napisaliśmy swoje. Oni jako koncern robią swoje. Klient wybulił furmankę pieniędzy na auto, jeździ zastępczą Astrą J i robią z niego kretyna.

http://forum.samnaprawiam.com/z-cyklu-co-ciekawego-nietypowego-robilem-vt7026.htm

Ja jestem przerażony nie tym, że w aucie są jakieś felery, bo w końcu nie da się do tego wejść i przewidzieć, klepią to na ilość a nie jakość, minimalizują koszty używając gównolitu zamiast porządnych materiałów. Przeraża mnie podejście koncernu. Nie tylko Opel. Inni robią tak samo.

Mam teraz na tapecie 2 silniki 2.0CDTI. Jeden 160.000 w Asrze J. Drugi 170.000 w Insignii. Oba auta 2011 rok. Oba silniki identyczne uszkodzenia - zatarte na wale wskutek niewystarczającego smarowania, czyli pompy oleju do bani.

Oba silniki rozebrałem. Oba silniki mają przegrzane podpory wału, stopy korbowodów i korbowody, pompy oleju porysowane na kołach zębatych, mnóstwo opiłków w misie olejowej. Co się okazuje: jeśli mechanik napisze na zleceniu "Zatarty wał korbowy silnika. Obrócone panewki główne i korbowe. Opiłki metalu w misie olejowej. Przegrzane stopy korbowodów, korbowody, podpory wału. Pompa oleju zatarta. Silnik nie nadaje się do naprawy" to jest to za mało.

Co robi GM? GM życzy sobie od naszej ASO potwierdzenia opinii mechanika u niezależnego warsztatu, bo przecież zatrudniony przez nich mechanik się nie zna. Tak, chcą pisemnej opinii warsztatu "U Wiesława w stodole" aby mieć pewność, że silnik trzeba wymienić, bo w końcu można jebnąć od razu 3 szlif i dać nadwymiarowe panewki na przegrzany wał... Ja tego nie ogarniam, ale tak postępuje dystrykt. Zwykły złamas, który jako drugi po Bogu decyduje, czy Kowalski lub Kwiatkowski będzie miał porządnie naprawiony samochód, czy go się ojebie po kosztach.

Chcecie to wierzcie, nie chcecie to nie: u mnie w ASO każdy przypadek ewidentnego brakoróbstwa lub wady materiałowej od razu mechanik kwalifikuje do wymiany na nowe, po czym zaczynają się schody i góra kombinuje jak tu zejść z kosztów.

Taki silnik to bagatela 23.000zł netto - bez osprzętu. Goły. Domniemam z chłopakami, że przyjedzie jeszcze kilka takich zatartych silników - może jakaś felerna partia wyszła, bo nie chce nam się wierzyć, że 2 identyczne co do joty przypadki są zwykłym zbiegiem okoliczności.

Dzięki ciulowemu podejściu do napraw gwarancyjnych i podważaniu autorytetu mechanika, Astra wisi mi na podnośniku 3 tygodnie a Insignia 2. Do Astry w końcu po 3 tygodniach przyszedł silnik. Na silnik do Insignii czekam, bo w obu wypadkach renomowany serwis "U Wiesława w stodole" potwierdził moje słowa w 100%, po czym kilka dni później Warszawa wyraziła zgodę na wymianę silnika.

Teraz robię przekładki silników i ludzie dostaną porządnie naprawione auto. Martwie sie tylko co by było, gdyby w firmie "U Wiesława w stodole" stwierdzili, że można wymienić stopu korbowodów, korby, wał itp na używane części i poskładać silnik w całość. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, ale musiałbym to zrobić. I co? Pewnie byłaby to moja wina jako mechanika?

 

 

 

Serwisowałem kilka aut zakupinych od nowości,których byłem użytkownkiem.Mercedes,Renault,Skoda,Opel.Nie wyssałem z palca swojej wypowiedzi.Wielokrotnie spotykałem się z delikatnie mówiąc zbywaniem potencjalnych klientów serwisu

Potwierdzasz tym samym to, co chcę przekazać:

 

 

w każdym przypadku jest tak samo niezależnie od marki. W ten sposób się dzisiaj produkuje samochody - niwelowanie kosztów produkcji, maksymalizacja zysku, celowanie w określoną trwałość (z reguły 4-5 lat i się sypie wszystko) po to, aby klient albo przyjechał kupić nowe, albo był regularnym bywalcem ASO.

I nie ma o co kruszyć kopii.

Jako klienci (ja też) jesteśmy skazani na badziewie wyprodukowane z gównolitu, które ma określoną, niewielką trwałość i MA SIĘ PIERNICZYĆ po określonym czasie - dokładnie wyliczonym przez producenta.

Przykre, ale prawdziwe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt pierwszy brzmi:

Szef zawsze ma rację

Punkt drugi brzmi....jeżeli szef nie ma racji to patrz punkt pierwszy.

 

...........aczkolwiek zawsze jest jakieś ale.......

Edytowane przez Natan

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

..........aczkolwiek zawsze jest jakieś ale.......

"ALE" mechanika jest szybciutko wygaszane. To, co mechanik - to jedno, to co dystrykt gwarancyjny - to drugie i jest to jedyna świętość. Gdyby silnik się zesrał gościowi, który płaciłby gotówką a nie byłoby to realizowane w ramach gwarancji, to słowo mechanika byłoby święte. Nie byłaby potrzebna żadna opinia dodatkowa warsztatu "U Zdziska w polu" tylko sprowadziliby nowy silnik i jazda. Bo klient płaci.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Polityka prywatności