Cześć wszystkim,
mam problem z Astrą f classic 1.4, z roku 1998. Opel kręci ale nie pali. Jest też instalacja gazowa na gaźniku.
Warto będzie wspomnieć że w maju był remont silnika, wymieniona uszczelka pod głowicą, wszystkie płyny nowy rozrząd, pompa wody, wszystko zgodnie z możliwościami garażowej sztuki
Po remoncie silnik chodził super, co jakiś czas świecił się i gasnął check engine (przed remontem nie świecił się raczej w ogóle). Z reguły robię tym samochodem trasę 500 km, wszystko bez problemu po remoncie.
Ostatnio samochód nie chciał odpalić, okazało się, że kable zapłonowe są pogryzione i jeden odpięty od cewki (w najgorszym stanie) pewnie kuna.
Po wpięciu kabli z powrotem, silnik działał przejechał trasę 500 km, wciąż co jakiś czas świecił się check.
Kilka dni później podczas jazdy przy dojeżdzaniu do świateł zapaliły się kontrolki i samochód zgasł. Odpalił po wielu próbach i co jakiś czas szarpnął na początku.
W kolejnych dniach kiedy chciam sprawdzić co jest przyczyną samochód po kilku minutach pracy na jałowym biegu gasnął. Następnie kręcił ale już nie odpalał.
Po wymianie kabli i świec (juz był ich czas), odkręceniu cewki, ruszeniu przy okazji modułem zapłonowym, samochód zapalił. Silnik chodził nie równo i padł, po czym już nie chciał odpalić.
Na ten moment kręci ale nie pali w ogóle.
Dodam że opór na uzwojeniu pierowtnym cewki był około 7 ohm po zmierzeniu, w książce opel astra 1 podają, że powinno być około 0,4 ohma. W sieci jest informacja, że kilka ohm dla starszych rozwiązań a dziesiętne części dla nowych.
Iskra jest na każdej świecy. Nie mam gniazda, żeby podpiąć komputer.
Moje pytanie, co najprawdopodobniej jest przyczyną, co warto w pierwszej kolejności wyminić w warunkach pod blokiem i czy samochód może nie palić z powodu uszkodzonej sondy lambda?
Kasia