Witam. Wczoraj mechanik wymienił mi manszetę osłaniającą przegub od strony silnika. Nie ten przy kole. Stara guma rozerwała się na pół. Jak do tej pory wszystko było ok, do czasu jej wymiany. Po wymianie stwierdził jedynie, że przeub od strony lewego koła ma luz. Tyle, że ten luz był niewielki. Nic nie hałasowało, ani nie hałasuje. Od warsztatu do mojego domu jest zaledwie parę minut jazdy. Dziś w połowie drogi do celu auto nagle przestało jechać. Jakby nie miało napędu.
Trochę to dziwne, że stało się to tuż po wizycie od mechanika. Tuż względem zrobionych kilometrów. Czy to oznacza, że mechanik spierniczył sprawę? Czy może poszło co innego?
Jeszcze twierdził, że ani kropla oleju ze skrzyni biegów nic wyciekła podczas tej wymiany.