Problem z palącą się kontrolką ładowania akumulatora

[Gość Anonymous]

Witam

Od ponad roku jestem posiadaczem Astry III 1,7CDTI. Wczoraj zauważyłem następujący problem. Otóż po kilku minutach zwykłej jazdy zaczęła mi się palić kontrolka ładowania akumulatora. Problem jest o tyle "nietypowy", że kontrolka ta pali się cały czas do momentu wyłączenia silnika, nie zauważyłem też problemów ze wspomaganiem ani. Dodam, że przed rokiem miałem problem z alternatorem, który został poddany regeneracji i wszystko do tej pory działało jak należy. Żeby było śmiesznie, to dzisiaj jest wszystko ok - kontrolka się nie świeci. Na wszelki wypadek umówiłem się z elektrykiem i ciekaw jestem jego opinii.

Czy ktoś się może orientuje co może być powodem opisanego problemu? Czy to ponownie alternator, czy może mam już kiepski akumulator (na liczniku przejechane 100 tys. km, a akumulator od nowości)?

Z góry dzięki za pomoc.

 

[Gość silvo44]

umówiłem się z elektrykiem

...a nie lepiej z fajną koleżanką

A tak na poważnie - pasek naciągnięty to chyba altek pada a raczej regulator napięcia....Elektryk powinien pomierzyć i będzie wiadomo....Pozdro..

 

[Gość Anonymous]

umówiłem się z elektrykiem

...a nie lepiej z fajną koleżanką

A tak na poważnie - pasek naciągnięty to chyba altek pada a raczej regulator napięcia....Elektryk powinien pomierzyć i będzie wiadomo....Pozdro..

Tak, elektryk mi powiedział, że jest za niskie ładowanie akumulatora. Jak widać regeneracja u mnie się nie sprawdziła Najgorsze w tym wszystkim jest to, że do mojej Astry nie ma zamiennika alternatora, a koszt oryginalnego, to... bagatela 3000 zł! Można się załamać. Chyba trzeba będzie po prostu zmienić auto, niestety

 

[Gość Anonymous]

Pewnie padł mostek diodowy idź do porządnego elektryka niech zbada też stan uzwojenia wirnika i twornika 3000 to przesada na pewno znajdziesz coś tańszego ale nie w Aso

 

[Gość Anonymous]

Pewnie padł mostek diodowy idź do porządnego elektryka niech zbada też stan uzwojenia wirnika i twornika 3000 to przesada na pewno znajdziesz coś tańszego ale nie w Aso

Byłem dziś u innego elektryka - okazało się, że nie miałem w ogóle ładowania, mimo tego, że nie świeciła mi się kontrolka. Chyba nie mam wyjścia i muszę po raz 2 oddać alternator do regeneracji, co zamknie się kwotą około 800 zł. A swoją drogą czy to normalne, że po regeneracji alternatora przed rokiem i przejechaniu od tego czasu około 18 tys. kilometrów znowu się okazuje, że trzeba z nim coś robić? Cóż, coraz częściej dochodzę do wniosku, że mimo utraty wartości najlepszym rozwiązaniem jest zainwestować w nowy samochód - jest gwarancja i tak naprawdę przez kilka lat ma się święty spokój. Ach, takie życie...

 

[Gość huri_khan]

Cóż, coraz częściej dochodzę do wniosku, że mimo utraty wartości najlepszym rozwiązaniem jest zainwestować w nowy samochód - jest gwarancja i tak naprawdę przez kilka lat ma się święty spokój. Ach, takie życie...

Gwarancja rok może dwa a później zaczyna się sypać.

 

[Gość silvo44]

czy to normalne, że po regeneracji alternatora przed rokiem i przejechaniu od tego czasu około 18 tys. kilometrów znowu się okazuje, że trzeba z nim coś robić?

Jeśli regenerował go facet przebrany za mechanika, to jest to możliwe....