Co grozi za nielegalne ściąganie plików z internetu

[Gość guniak]

A jak sie podtrzymuje seeda,oraz innym udostepnia np. MP3 lub filmy?Jestem w tym lewy..

 

[Gość loozack]

W sieci torrent jest taki podział:

seed - plik udostępniony w całości i aktywny (można ściągać)

peer - plik jeszcze pobierany ale inn też mogą pobierać jego fragmenty.

 

Kiedy zaczynasz pobieranie to masz peera, ale jak zakończysz pobieranie to przechodzisz w stan seed i wypadało by podtrzymać go a nie usuwać od razu po ściągnięciu.

 

A co do udostępniania to w niektórych sieciach żeby móc pobrać cokolwiek musisz coś udostępniać... można o tym książkę napisać...

Generalnie zasada jest taka, że jak coś od kogoś pobrałeś za darmo to wypadało by się podzielić z innymi.

 

[Gość guniak]

Mam bit comet i emula.to czy ludzie z neta mają jakiś dostep do moich danych,oprócz mojego seeda?i czy na wył kompie tez maja dostęp?

 

[Gość Anonymous]

guniak, na wyłączonym kompie nie mają dostępu bo niby w jaki sposób.

A oprócz seeda mają dostęp w eMulu do tego co im udostępnisz. masz taką zakładkę PLIKI i tam Ci pokazuje co jest udostępnione. I możesz zarządzać plikami.

 

[Gość Anonymous]

guniak, jeżeli emula zmien go na inny program np. bear share'a moim zdaniem jest o wiele lepszy

 

[GrzECHO]

Chyba troszke OT zaczyna sie robic...

 

[Gość Kalamazoo]

Ustawa mówi jednoznacznie, ale teraz jej egzekwowanie i udowodnienie jest

przeważnie niemożliwe. Dlaczego, otóż z prozaicznej przyczyny, że nie musimy

trzymać w domu ani rachunku zakupu ani licencji mediów czy oprogramowania.

Więc, jak nam może ktoś udowodnić, że ściągnęliśmy je nielegalnie? Nawet,

jeżeli ktoś mi udowodni, że ściągnąłem coś z internetu, to ściąganie nie

jest zabronione. W dodatku, mogę ściągać i trzymać w domu kopię czegoś, co

zakupiłem. A nie muszę udowadniać, że zakupiłem bo nie muszę trzymać dowodów

zakupu. Oczywiście, lobby producentów jest silne i próbuje posługiwać się na

przykład policją czy służbami specjalnymi do ścigania "przestępców". Otóż,

robią to nielegalnie. Policja czy służby spec. robiąc wtargnięcie i

zatrzymanie w areszcie i dokonując zatrzymania dowodów w postaci komputerów

lub dysków twardych, robi to... nielegalnie. Jest to bowiem sprawa cywilna a

nie kryminalna, pomiędzy wydawcą a użytkownikiem. Można to podciągnąć pod

tzw. nękanie, po to, żeby zniechęcić potencjalnych "piratów".

 

[Gość majq1]

W dodatku, mogę ściągać i trzymać w domu kopię czegoś, co

zakupiłem. A nie muszę udowadniać, że zakupiłem bo nie muszę trzymać dowodów

zakupu.

Przed sądem musisz, więc to nic nie zmienia.

 

Policja czy służby spec. robiąc wtargnięcie i

zatrzymanie w areszcie i dokonując zatrzymania dowodów w postaci komputerów

lub dysków twardych, robi to... nielegalnie.

Nie pisz bzdur bo każda taka akcja jest udokumentowana lepiej niż sobie myślisz.

 

Można to podciągnąć pod

tzw. nękanie, po to, żeby zniechęcić potencjalnych "piratów".

Jak podasz mi jakieś orzecznictwo SN to uwierzę.

 

[Gość]

na wyłączonym kompie nie mają dostępu bo niby w jaki sposób.

 

Co prawda temat stary , ale technologia trochę poszła naprzód. Po odcięciu prądu ( nawet z sieci), modemy ze złączem USB ciągną prąd z baterii kompa - raz już wymieniałem. Czy to się przekłada na dostęp do kompa i jego danych - nie wiem.

 

[Gość mr.suchy]

Espana, to nie do końca jest tak jak piszesz... ściągnięty utwór mp3 jeśli jet chroniony prawem autorskim powinien zniknąć z Twojego dysku po 24 godzinach od ściągnięcia a Ty powinieneś iść do sklepu i kupić oryginalną płytę, ewentualnie zakupić utwórw jakimś sklepie internetowym który taką usługę oferuje.

 

Nie ma takiego czegoś. Nieprawda.

kto ściąga a nie udostępnia to pasożyt zwłaszcza w sieci torrent pasożytami nazywa się ludzi którzy nie podtrzymują seeda.

 

udostępnianie dalej, jest nielegalne. Po drugie, nagrywanie nielegalnych materiałów na VHS, HDD, DVD, CD, - paserstwo. Mówię na własnym przykładzie. W grę tylko wchodzi pobieralnie plików z serwerów rapidshare, hotfile ponieważ nie udostępniamy takich materiałów - więc nie do końca łamiemy prawo (nie tak bardzo).