Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów '#vectra c ubytek płynu' .
-
Witam, od razu zaznaczę że mam czas do 6 rano co dalej robić Posiadam Opla VC 2006r FL 1.8 z LPG. od kilku miesięcy co miesiąc może dwa muszę dolewać trochę płynu chłodniczego, dolałem go przedwczoraj a mimo to kontrolka sygnalizacyjna nie zgasła więc tak jeździłem i co chwila sprawdzałem czy płyn jest i był w połowie zbiornika. Dziś jadą do pracy na 18:00 coś mi spod maski pukało co 10-15 sekund, myślałem że to jakieś nierówności na asfalcie, dalej podczas jazdy zobaczyłem drobny dymek spod maski, bardzo mały ale jednak.... włączyłem ogrzewanie na maksa ale dmuchało zimne, zjechałem na bok w bramę, otworzyłem maskę a tam mokro pod zbiornikiem a w nim może 2-3cm płynu jak nie mniej. Temperatura nie była większa niż 92-93 stopnie na wskazówce. Żona mnie podwiozła do pracy bo nie mogłem się spóźnić a auto zostawiłem w bezpiecznym miejscu, kończę pracę o 6 rano, żona przyjedzie po mnie i chcę dolać wtedy na zimne auto płynu na maksa i dojechać do domu 9-10km, mogę tak zrobić? Jutro auto wstawiam do mechanika więc chce mieć pewność co robić. Kontrolka od płynu może oznaczać coś innego niż tylko jego poziom?? trochę poza tematem nie wiedziałem że w zbiorniku pływa "coś" okrągłego, myślałem że coś się urwało z korka ale zajrzałem dziś do innej vectry kumpla i jest to samo tylko że u niego w tym "kółku" pływającym jest taki mały czarny plastik w kształcie litery "v" a u mnie ten plastik mały pływa oddzielnie jakby się odczepił od tego pływającego "kółka". to jakiś czujnik? myślałem że to przez to kontrolka szaleje i jeździłem tak ale przypomnę że wiedziałem że płyn fizycznie tam jest. Proszę o szybką radę. po dniu: O 6 rano z pracy jakoś dostałem się do auta na mieście, w zbiorniku pusto jak na saharze, dolałem płynu jak trzeba i ruszyłem, za jakieś 3km zatrzymałem się na stacji żeby sprawdzić poziom, ubyło sporo....dolałem, jechałem dalej, za jakieś 3-4km znów się zatrzymałem i znów dolałem, już strach w oczach że nie dojadę do domu,dolałem ostatni raz i jakoś dojechałem. Włączając ogrzewanie na maxa leciało zimne. O godz 12 idę do auta i widzę że płyn jest, stan taki jak rano o 6 więc nic nie ubyło, podczas pracy auta poziom rósł w górę aż prawie po sam korek, uchylałem go lekko aż syczało a płyn wylewał się króćcem który jest na górze zbiorniczka a nieraz poziom przy tym też spadał. Pod autem zrobiła się kałuża z płynu i teraz nie wiem czy to przez to że leciał króćcem czy gdzieś z innego miejsca. Pojechałem do znajomego mechanika, sprawdził specjalną rurką na zabarwienie czy to nie głowica, nie zabarwiło z niebieskiego na zielony więc głowica ok, bagnet ok, auto nie kopci. Auto ciągle chodziło i było dobrze nagrzane, jak na złość płynu nie ubywało jak to miało miejsce nad ranem gdy wracałem z pracy. O dziwo zrobiłem 4 km żeby bardziej auto dogrzać mimo że już miało 90 stopni i uwaga....grzeje, leci gorąco aż miło, możliwe że układ się odpowietrzył jakoś? Jutro do niego jadę i mamy sprawdzić pod ciśnieniem zbiorniczek i wtedy zobaczymy czy gdzieś będzie leciał płyn, dodatkowo sprawdzę ciśnienie na cylindrach. Mam takie podejrzenie odnośnie korka od zbiorniczka, on ma w sobie taką sprężynkę która pod wpływem ciśnienia ma się uchylać i króćcem nadmiar ciśnienia ucieka, dobrze myślę? Może wczoraj korek się "Zaciął" i zrobiło się ciśnienie i pod jego wpływem gdzieś na wężu pod zbiorniczkiem płyn wylatywał bo pod nim było mokro. Mimo wszystko nadal kontrolka od płynu chłodniczego święci się na desce rozdzielczej. Króćce na grodzi, trójniki od lpg suche. Zaznaczyłem poziom markerem na zbiorniku żeby za jakiś czas mieć porównanie. Teraz strach jeździć bo nie znam przyczyny czemu wczoraj wywaliło płyn a muszę to wiedzieć 1. Czy moja myśl odnośnie korka ma sens? warto go wymienić? 2. Pod jakim ciśnieniem najlepiej sprawdzać jutro układ żeby nic nie uszkodzić? Jakie ciśnienie panuje podczas normalnej pracy pompy, ile barów?