Skocz do zawartości

Styl jazdy a wielkość miasta


Gość Anonymous

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anonymous

Nie wiem, czy był już taki temat, ale chciałem się podzielić z Wami pewnymi spostrzeżeniami, jakie mi się nasunęły, odkąd zacząłem jeździć po Trójmieście.

 

Jestem z Elbląga, tam robiłem prawko i tam jeździłem ojca samochodem. Potem zaczęły się studia, a parę miesięcy temu nabyłem pierwszą Asterkę. Już wcześniej zwróciłem uwagę na to, że gdańszczanie jeżdżą "inaczej", ale dopiero odkąd siadłem za kółkiem, to nie potrafię się nadziwić różnicy w stylu jazdy kierowców między małym miastem a większą aglomeracją. O co właściwie chodzi?

 

W Elblągu jeździło się spokojnie. Fakt, że sygnalizacja jest pokierana i nie sposób się rozpędzić, ale można jechać 50-60 km/h i nikt nie wyprzedza, byleby szybciej dojechać do świateł. W Gdańsku ludzie jeżdżą jak wariaci. I zupełnie bezmyślnie! Nikt w ogóle nie patrzy, jakie światło świeci się w oddali. Nieważne, że jest czerwone - ludzię pędzą 80 km/h, choć świeci się czerwone i hamują na samym końcu, żeby tylko wyprzedzić do świateł jak najwięcej aut. Kompletnie bez sensu! Ja jeżdżę codziennie tą samą trasą i znam "rozkład świateł". Na ogół jadę sobie spokojnie 60 km/h (czyli i tak łamię przepisy!), bo wiem, że akurat trafię na żółte i zaraz zielone światełko bez zbędnego hamowania. Ale nigdy nie obchodzi się bez hamowania. Ludzie wyprzedzają z prawej (!!) (jadę po lewej, bo skręt w lewo na skrzyżowaniu) - i to kilak wozów pod rząd. Gazują do jakichś 80-90 km/h, wpieprzają mi się przed maskę i zaraz hamują. Czy to nie chore?! Gdyby jechali bez wyprzedzania, wszyscy bez hamowania równiutko wjechaliby na skrzyżowanie. A tak tylko skrzyżowanie się korkuje!

 

Czemu tak jest? Nie mówię, że w Elblągu tak nie jest. Oczywiście, znajdą się piracy, co jeżdżą slalomem i po 100 km/h, ale to wyjątki. W Trójmieście wszyscy piratują! Czy ludzie nie mogą zrozumieć, że światła po coś są zsynchronizowane i można spokojnie jechać na "zielonej fali" przy odpowiedniej prędkości?

 

To jedna różnica (ta negatywna). Jest druga - pozytywna. Tu ludzie umieją ruszać ze świateł - jednocześnie, a nie jeden po drugim. Myślę, że to przez korkujące się często ulice - ludzie z pośpiechu przykładają większą wagę do szybkiego przejechania trasy. W Elblągu jest koszmar z ruszaniem. Ile to razy nie musiałem trąbić, bo ktoś nie widział zmiany świateł! (W Gdańsku rzadko zdarza się, że ktoś się zagapia). Poza tym ludzie ruszają z głową i kilka razy szybciej niż w takim Elblągu. Czasem nie potrafię wyjść z podziwu tej "współpracy" kierowców. Stoję w korku i widzę czasem, jak 10 samochodów jednocześnie potrafi ruszyć. W Elblągu nie ruszają więcej niż 2 samochody naraz, a najczęściej każdy po kolei... I wiecie, myślę, że to przez korki. Elbląg jest póki co małym miasteczkiem, a całe miasto przejeżdza się w jakieś 10 minut i chyba przez brak pośpiechu ludzie nieuważnie jeżdżą. Ciekawe, czy dopiero korki zmienią tę sytuację...

 

Jestem ciekawy Waszych spostrzeżeń. Nigdy nie byłem w Warszawie, a słyszałem, że o jeździe warszawiaków krążą już mity :mrgreen: Ja pamiętam raz przejazdem przez Wawę w środku miasta na jakiejś 3- czy 4-pasmówce musiałem docisnąć do 100 km/h, bo wszycy mnie wyprzedzali, a teren był przecież zabudowany!

 

Pozdrawiam i liczę na dyskusję :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Niedźwiedź

Ardenno, ja pochodzę z mniejszego miasta niż Elbląg i muszę Ci powiedzieć, że to co czasami dzieje się na ulicach przechodzi moje najśmielsze pojęcia!!!

Przede wszystkim nagminne wręcz nie używanie kierunkowskazów. Gdy są wydzielone pasy do jazdy na wprost i skrętu wpychanie się przed maskę tuż przed wysepką.

I zmora skrzyżowań które codziennie pokonuję - przejeżdżanie na żółtym i czerwony, a przez to mignięcie przed nosem tym co wjeżdżają na zielonym. O trąbkach już w tym miejscu nie muszę wspominać.

 

Osobiście jeżdżę spokojnie i mało agresywnie więc czasami śmieję się w głos, bo co innego pozostało. Kląć? Chyba dla siebie samej bo ten drugi kierowca i tak tego nie słyszy. Trąbić? Przecież on nie zawróci żeby się poprawić.

Dlatego jazda w dużych miastach doprowadza mnie do ataku paniki. A ile się przy tym sama do siebie nagadam :mrgreen:

 

Jednak powiem Ci, że gdańskich kierowców postrzegam zupełnie inaczej. Bywam tam średnio 1-2 w roku i nigdy nie miałam tego typu zdarzeń. Wręcz przeciwnie sama się kiedyś zachowałam na skrzyżowaniu ze światłami jak blondynka ale nikt mnie nie strąbił i kierowcy pozwolili mi spokojnie opuścić skrzyżowanie. Wogóle zauważyłam, że kierowcy w Gdańsku są bardzo życzliwi dla tych co jadą na innych tablicach. Chyba, że to warszawka :) No i taksówkarze w 3mieście są dość niecierpliwi.

 

Za to jazda przez Poznań jest sprawdzianem dla wszystkich zmysłów, wzroku, słuchu, refleksu itp. Tam człowiek czuje się jak aglomeracji miejskiej Dalekiego Wschodu w godzinach szczytu. Zauważyłam, że stojąc na światłach poznaniak mając 20cm między autami na sąsiednim pasie przypominając sobie, że musi tam jechać da radę się wcisną.

Zresztą negatywnie osławiona warszawka na polskich drogach to i tak pikuś w stosunku do tego co widziałam u kierowców na poznańskich tablicach.

 

Myślę, że to temat morze... Każdy z nas ma swoje doświadczenia z jazdy po obcych sobie miastach. Mam nadzieję, że trochę zabawnych opowieści nam nie zaszkodzi :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anonymous

O tak, kierunkowskazy, a raczej ich brak! O tym zapomniałem, ale to chyba w ogóle zmora wielu kierowców...

 

Wpychanie się przed wysepką - racja, też bardzo irytujące. Co poradzić na takich kierowców? Hm, odpłacić się pięknym za nadobne? Jestem facetem i może dlatego gadanie samemu do siebei na inncyh mi nie starcza w czasie jazdy. Czasem, gdy jakiś mi wciśnie się przed wysepką, daję po gazie i za chwilę robię to samo. Jeśli kulturą nie można innych nauczyć, to może chamstwem da radę? :mrgreen:

 

No i jeszcze podjeżdżanie na skrzyżowaniach pod sam kuper samochodu - straszne. Jakby jechała karetka czy cokolwiek na sygnale, to nie ma sposobu, żeby ruszyć się samochodem w jedną czy w drugą stronę. Te samochody jak sardynki w puszcze są ściśnięte... Choć gorsze chyba jest siedzenie na ogonie. Nie mogę się nadziwić, jak ludzie mogą jeździć na pół metra za innymi przy niemałych prędkościach. Przecież gdyby temu pierwszemu coś nagle się stało - jakiś kot np. wyskoczył - i dał po hamulcach, to stłuczka pewna. Ostatnie mi właśnie kot wyskoczył i pomyślałem, że gdyby gdańszczanin za mną jechał, na pewno miałbym skasowany tył...

 

Ostatnia rzecz to chyba wciskanie się za wszelką cenę na zielonym świetle na skrzyżowanie, z którego nie można zjechać (np. przez korek). Potem taki patałach zostaje na środku, ludzie z drugiej strony mają zielone i nie mogę przejechać, cały pas blokuje się przez jednego pajaca. Albo blokowanie wjazdów do bocznych uliczek... Czy ludzie nie widzą, że stoi przed nim kolumna samochodów i się nie rusza? Potem człowiek chce zjechać z głównej ulicy i... musi czekać, aż tamten się posunie (albo i nie, jeśli już z tyłu podjechał mu na 20 cm...).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lord_wiader

Zielona fala - w Łodzi nie ma czegoś takiego, lub występuje bardzo żadko.

Nieużywanie kierunkowskazów - codzienność. Czasami gdy ktoś wrzuci kierunkowskaz to zamiast go wpuścić ludzie dodają gazu.

Czerwone światła też są codziennością. Najgorsze są lewoskręty, bo paru cwaniaków wjechało jeszcze na czerwonym, a inni zdążyli już ruszyć na zielonym.

Wpychanie się na skrzyżowanie mimo, iż sie na nim zostanie? Normalka :mrgreen:

 

Ostatnio w Łodzi mamy dużo korków. Pare razy stosowałem taką technikę jazdy w korku, że osoba pzredemną ruszała, oddalała się o jakieś 5-6m a ja spokojnie sobie ruszałem i jechałem na 1dynce, żeby nie męczyć sprzęgła. Niestety, wielu cwaniaków potrafi się wepchnąć w taką lukę.

Ruszanie jeden po drugim to główna przyczyna tworzenia się korków. Sam staram się ruszać jednocześnie z osobą która rusza pzredemną, a jeśli jestem na skrzyżowaniu pierwszy lub stoję na rondzie jako pierwszy to cisnę auto dosyć ostro, żeby upłynnić ruch (jeżeli za mną jest sporo aut).

Nie będę ukrywał, sam czasami lubie sobie depnać w gaz, ale 100 w mieście tam, gdzie obok jedni jest chodnik to trochę przesada.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Niedźwiedź

Choć gorsze chyba jest siedzenie na ogonie. Nie mogę się nadziwić, jak ludzie mogą jeździć na pół metra za innymi przy niemałych prędkościach. Przecież gdyby temu pierwszemu coś nagle się stało - jakiś kot np. wyskoczył - i dał po hamulcach, to stłuczka pewna.

No pół metra to i tak sporo odległość a tak, że widzisz zarost lub makijaż we wstecznym lusterku? :D

 

Jest na to pewien sposób :mrgreen: zwłaszcza jak masz czas, chęć i sposobność - wrzucić wsteczny i szybciutko jedynkę i jeszcze szybciej do przodu. Jestem przekonana, że ten za tobą co najmniej się spoci :P a jak się da nabrać to i tak będzie jego wina. Niestety ujemna strona tej metody polega na nerwach i braku autka na czas remontu :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pół metra to i tak sporo odległość

Niom... w warszawskich warunkach i ze 2 samochody się zmieszczą :lol: A tak na prawdę nie cierpię jeździć po Warszawie choć doświadczyłam tego raptem kilka razy, stolica skutecznie mnie zniechęca...

 

Ostatnio w Łodzi mamy dużo korków

Oj na Śląsku też mamy nie mało...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ardenno jesteś jeszcze młodym kierowcą,masz zaszczepione pewne nauki i próbujesz je zastosować w praktyce {skądinąd bardzo słusznie},w dużym mieście żyje się szybko {takie czasy} i jeżdzi się szybko,niestety kierowcy są jacy są i nawet gdybyś wysiadł i powiedział mu że jeżdzi jak wariat czy za blisko się trzyma to by cię nie zrozumiał.Rozumiem że chcesz jeżdzić spokojnie i bezpiecznie to bardzo dobrze ale........no właśnie jesteś w mniejszości sytuację drogową znasz {mało ulic dużo pojazdów} to i korki się robią a każdy jak zauważyłeś,chce taką podróż odbyć jak najszybciej.Niestety nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości jak pojeżdzisz dłużej to niestety sam nabierzesz takich nawyków,nawet nie zauważysz kiedy ale jest sposób na w miarę bezstresową jazdę np do pracy popatrz sobie na mapie i znajdż drogę alternatywną albo chociaż jej część,skoro wiesz że na głównych ulicach tworzą się korki,zaoszczędzisz sobie nerwów.Czasem warto nawet nadłożyć trochę drogi niż się wkurzać co i raz na takich głąbów

pozdrawiam kierowca miejski :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anonymous

Gdyby tylko chodziło o to, żeby szybciej trasę przejechać - nie miałbym nic do tych kierowców. Rzecz w tym, że wcale szybka jazda nie oznacza szybszego dotarcia na miejsce. Gdyby ludzie zrozumieli, że bez wyprzedzania można jechać spokojnie na "zielonej fali", toby nawet takie korki się nie robiły. Znawcą nie jestem, ale to i owo obiło mi się o uszy i z doświadczenia widzę, że wyprzedzanie na chama przed skrzyżowaniem (choć pali się czerwone), żeby za chwilę hamować do zera, nie ma najmniejszego sensu. Może i dojedzie się prędzej tę 1-2 minutę, ale czy warto robić takie slalomy i wciskać się we wszystkie szczeliny między samochodami? Mnie to strasznie irytuje.

 

A że z czasem nabiorę podobnych nawyków - to bardzo możliwe :) Nawet nie będę zaprzeczał. Gdyby nie szkoda byłoby mi pieniędzy na paliwo, nie jeździłbym pewnie tak oszczędnie :lol: Z czasem pewnie zacznę, jak już litr w tę czy we w tę przy spalaniu nie będzie robił mi różnicy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anonymous

ciekawy temat- ja tylko dodam ,że jak widzę kierowce z innego miasta zawsze mu ustępuję:) i mam nadzieje ,że ten obyczaj może sie przyjmie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Niedźwiedź

markozzi, ten obyczaj to raczej odchodzi do lamusa.

Przyczyną jest coraz więcej aut służbowych nieoznaczonych, no i można się nieźle naciąć. Sama to miałam przy stłuczce. Na szczęście gość, który mi wjechał z premedytacją w zderzak szybko się wygadał i już mi nie było go żal. Auto firmowe, firma spod Konina więc blachy nie z CINlandii ale kierowca swój :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę. Polityka prywatności