Wkład finansowy w samochód

[Flinston]

Samochód używany to skarbonka bez dna. Zawsze znajdzie się coś do naprawy, zawsze będzie jakiś wydatek.

Nie ma czegoś takiego, jak auto bez wkładu.

A jednak ja się spotkałem z osobami, które twierdziły, że kupiły samochód za 3000 zł i nic do niego nie dokładały, bo nic się nie psuło i wszystko było cacy.

 

Ja mam ten problem z naprawianiem 20-letniej Astry G. Wymieniam w niej elementy eksploatacyjne typu rozrząd, olej, filtry, teraz czas na zawieszenie.

Zakup kompletu łożysk przód za 400 zł dla rodziny był astronomicznym wydatkiem. "Ło matko ile pieniędzy".

Jak kupię komplet budżetowych kapci za 800 zeta, to już będzie katastrofa lepsza niż Titanic  

 

A może nie warto inwestować w auto nic, tylko co roku kupować nowe i liczyć, że trafi się na tego idealnego rodzyna bez wkładu  

Edytowane 24 Kwietnia przez Flinston

 

[Marcin 83]

54 minuty temu, Flinston napisał:

jednak ja się spotkałem z osobami, które twierdziły, że kupiły samochód za 3000 zł i nic do niego nie dokładały, bo nic się nie psuło i wszystko było cacy.

Też znam takie osoby , mało tego , jeździłem takimi "cackami" .

Nic się nie psuje -tzn auto odpala i jedzie .

A to że wszystko dudni, wszystko telepie , lata to po całej drodze , hamowanie jest mocno umowne , z elektryki to czasem klakson działa to już małe piwo. Ważne że jeździ , a jak jeździ to oznacza że jest dobre 

 

[waldek2020]

Najgorzej być świadomym problemów w aucie

To właśnie mam i stąd w aucie grzebię przy każdej możliwości.